The Neighbourhood- W.D.Y.W.F.M
"Może masz rację, może to wszystko czym mogę być?
Co jeśli to t y, nie ja?
Czego ode mnie chcesz?"
Naciągnęłam czapkę na głowę i
zaciskając zęby, uchyliłam drzwi swojego pokoju. Zrobiłam to szybko, w
wyćwiczony sposób, żeby nie wydały żadnego zbędnego dźwięku. Kiedy już
znalazłam się na zewnątrz, zaczęłam skradać się korytarzem wzdłuż ściany. Z dudniącym
sercem prześlizgnęłam się obok gabinetu dyrektorki - że też musiał się mieścić w
tej części budynku! - a następnie kryjąc się w cieniu, minęłam klasy. Hol nie
był jednak moim największym wyzwaniem. Przechodziłam nim bezpiecznie setki
razy. Schody jednak stanowiły problem. Stare, skrzypiące stopnie mogły mnie
zdradzić. Wiedziałam jednak, które należy ominąć. Przeskoczyłam piąty od góry,
potem ósmy i dziesiąty. Kiedy znalazłam się z powrotem na korytarzu,
odetchnęłam z ulgą.
Nieco uspokojona ponowiłam wędrówkę.
Popiersia bogów greckich wyglądały upiornie w świetle księżyca. Spuściłam
wzrok. Miałam wrażenie, że figury wbijają we mnie pełne wyrzutów spojrzenia.
"Znowu ucieka! Biedna
Marlene ma z tą dziewczyną same problemy!"
Przyśpieszyłam, przechodząc obok
jadalni. Choć było już po północy, ze szpary pod drzwiami wydobywało się
światło. Nie wiedziałam, kto to mógł być o tej porze, ale wiedziałam, że mógłby zniweczyć mój plan. A tego wolałam uniknąć.
Żeby więc uniknąć zdemaskowania,
ominęłam szerokim łukiem główne wejście. Wisiało nad nim z pięć kamer. W zamian
za to zanurkowałam do łazienki. Upewniłam się, że jestem sama i wspięłam się
na umywalkę. Dzięki Bogu zawsze byłam lekka i niska.
Okno było zamknięte, ale to nie
stanowiło najmniejszego problemu. Z włosów wyciągnęłam wsuwkę i pogmerałam nią
w zamku. Zaskoczył z cichym trzaskiem. Skrzywiłam się i ostrożnie podsunęłam
okno w górę. Kiedy przyzwyczaiłam się do mroźnego powietrza, chwyciłam się
parapetu i podciągnęłam. Modliłam się o to, by nie zahaczyć nogami o wiszące
nad umywalką lustro. Nie jestem osobą przesądną, kilka lat pecha nie zrobiłoby mi różnicy. Jednak trzask zbijanego szkła mógłby kogoś zaalarmować. A tego
akurat nie potrzebowałam.
Udało mi się wysunąć na zewnątrz
już do połowy, więc odwróciłam się na plecy. Usiadłam na parapecie i powoli
wysuwałam nogi, starając się cicho wydostać na dwór. Chwyciłam się ramy okna i
stanęłam. Szybko rozejrzałam się po zaśnieżonym dziedzińcu. Kiedy upewniłam
się, że teren jest czysty, skoczyłam.
Wylądowałam zgrabnie na
przykucniętych nogach. Zachwiałam się prawie niezauważalnie. Wzięłam dwa
głębokie wdech. No dobra. To był najłatwiejszy etap.
Rozejrzałam się dookoła,
przygryzając wargę. Śnieg był moim przekleństwem. Mimo słabego oświetlenia
nawet ślepy dostrzegłby ubraną na czarno dziewczynę. Cholera. Gdybym tylko
posiadała w swojej szafie mniej ciemne ciuchy, byłoby mi łatwiej.
Użalania nad swoją garderobą
zostawiłam jednak na potem i przebiegłam przez dziedziniec. Wstrzymałam oddech.
Zaczęłam oddychać dopiero wtedy, gdy znalazłam się w cieniu fontanny.
Dobra, Catherine. Dasz radę.
Zaszłaś już tak daleko. Nie poddawaj się.
Znów się rozejrzałam, tym razem z
większą obawą. Teren Akademii otaczał solidny, wysoki na pięć metrów betonowy
mur. Żadnych wejść, furtek czy tuneli. Tylko jedna brama pół kilometra na
północ stąd. Jednak tak naszpikowana kamerami i strażnikami, że mdliło mnie na
samą myśl.
Ale ja miałam plan. Dobry plan.
Nie próbuje się przecież uciekać bez wcześniejszego przygotowania, prawda?
Wiedziałam wszystko. Co, gdzie,
jak, kiedy. Udało mi się nawet ustalić nazwiska dyżurujących dziś strażników.
Musiało się udać. Musiało, do cholery!
Nienawidziłam tej szkoły. W ogóle
nie powinno mnie tu być. To miała być broszka mojego brata. On miał być
wyszkolony, nie ja. Ja nienawidziłam przemocy. Po co więc mi fucha strażnika?
Po co mam się uczyć, jak walczyć?
Akademia Świętej Dominique nie
jest zwyczajną placówką. Pośród ćwiczeń z algebry czy literatury mamy obowiązek
wpoić sobie techniki walki. Wyobrażacie sobie? Dają szesnastolatkowi latkowi pistolet i
każą mu się bronić. To chore, ale żyję właśnie w takim świecie. Tutaj
nastolatkowie zamiast wypasionych smartfonów mają kły. A zamiast piwa piją
krew.
Pewnie nawet nie zdajecie sobie
sprawy z tego, że pośród was poruszają się istoty lepsze, sprawniejsze, ale i
żywiące się krwią. Możecie mijać nas na ulicy i nie wiedzieć, że właśnie
spotkaliście Dziennego.
Ja jestem Dzienną. Ja mam kły, ja
piję krew. I mam obowiązek chodzić do tej pieprzonej budy, by kiedyś móc
zabijać istoty swojego gatunku. Myśleliście, że moje życie może być jeszcze
mniej pokręcone? Niedoczekanie! Z wampirami wcale nie jest tak słodko i łatwo.
To prawdziwe życie, prawdziwy świat. Pełen przemocy, krwi i śmierci.
Wampiry, które znacie z legend i
horrorów nazywamy Nocnymi. Nietrudno się domyślić, że są to istoty mroku.
Zastanawiacie się, czym różnią się od nas? Wszystkim. Podczas gdy my pijemy
krew zwierzęcą - oni ludzką. Są źli, zepsuci. Nie obowiązują ich żadne prawa. Są
bezwzględni w tym, co robią. A co robią? Zabijają oczywiście. Z zimną krwią
mordują dzieci i kobiety, nas, a nawet siebie nawzajem. Są to potwory ustawione
na kanał destrukcji i zniszczenia. Gdzie tylko się pojawią, pozostawiają po
sobie śmierć i łzy.
My jesteśmy tylko w połowie
wampirami. Pijemy krew, ale światło słoneczne nas nie zabija. Ich oczywiście
tak. Różnimy się również w kwestii wyglądu. Podczas gdy my przypominamy ludzi,
oni... Są przerażający. Żaden charakteryzator nie jest w stanie odwzorować ich
pustych, czarnych spojrzeń czy śmiercionośnych kłów. Bladzi, wychudzeni... Niejeden porównał ich nawet do śmierci.
A my istniejemy tylko po to, by
ich tępić. Pierworodne dziecko z rodziny jest zmuszane do zaciągnięcia się do
Akademii, ukończenia jej i bronienia kraju przed stworami mroku.
Mówiłam, że żyję w chorym
świecie...
Teraz chyba nikogo nie dziwi,
czemu uciekam. To porąbane miejsce. Nauczyciele traktują uczniów jak żołnierzy.
Nie mamy prawa wyboru, nie mamy przyszłości. Wszystko zostało nam z góry
przykazane.
Jedynym plusem tej szkoły było
uwielbienie dyrektorki do roślin. Teren placówki porastały przeróżne drzewa,
krzewy i wonne kwiaty. Jedno z drzew miało mi posłużyć za drabinę.
Wzięłam głęboki oddech i wstałam
z klęczek. Spodnie na kolanach miałam przemoczone, ale nie dbałam o to.
Zerwałam się do biegu, odbijając w prawo.
To wszystko jednak szło mi za
łatwo. Gdy tylko wspięłam się na drzewo, zza zakrętu wyłoniło się dwoje
strażników.
Z walącym sercem przycisnęłam się
do pnia. Modliłam się, by żaden z nich nie spojrzał w górę. Może i byłam na
drzewie, jednak o tej porze roku nie było na nim żadnych liści, które mogłyby mnie ukryć.
- Widzisz, Caleb - rzucił łysy
strażnik - bycie ochroniarzem to robota marzeń. Pijesz kawę, obżerasz się
pączkami. Wszystko to na koszt Akademii. Tylko od czasu do czasu rozejrzysz się
po okolicy. Tu nic nigdy się nie dzieje.
To wyjaśniało, dlaczego tak
rzadko widywałam strażników.
Jednak z moim szczęściem któryś
zawsze mnie przyskrzyniał.
Przeszli. Najsłodszy Jezu! Nie
zauważyli mnie!
Przełknęłam nerwowy chichot,
który rósł mi w piersi. Ogrzałam oddechem zmarznięte dłonie i zmieniłam
pozycję. Usiadłam w rozkroku na najgrubszej gałęzi i powoli przesuwałam się w
przód, ku krawędzi muru. Błagałam w duchu mojego Anioła Stróża o to, by gałąź
nie była uschnięta.
Już byłam blisko, musnęłam nawet
palcami betonowe ogrodzenie. Ale straciłam równowagę. Poczułam, że spadam.
Zacisnęłam powieki, czując napór
powietrza na twarzy. Czapka zsunęła mi się z głowy, moje wiśniowe włosy
"tańczyły" szarpane podmuchami ostrego wiatru. Całe moje ciało się
skurczyło, jakby próbując przewidzieć siłę uderzenia.
Nie byłam niezniszczalna. Upadek
z drugiego piętra może i by mnie nie zabił, ale na pewno stałabym się kaleką.
Mój czas lotu minął, ale nie
roztrzaskałam się na zamarzniętej ziemi.
Zaciągnęłam się zapachem męskich
perfum. Coś jak trawa cytrynowa albo szałwia. Albo nawet jedno i drugie.
Błagam, żeby to nie był strażnik!
A kto to może być o tej porze,
kretynko?
Ochh...
Powoli otworzyłam oczy. Nie do
końca udało mi się zdusić jęk.
Byłam w ramionach Daniela
Shane'a. Może i był seksowny i laski w szkole były gotowe zabić, by się z nimi
umówił, ale trzy z pięciu moich ucieczek zniweczył właśnie on.
A gdzie uczniowska solidarność?!
- Nie widzieliśmy się trzy dni,
Cat. - Miał seksowny, głęboki głos. Nie robiło mi się jednak mokro na myśl o
nim. - Tęskniłem. I Marlene też pewnie usycha z tęsknoty. Co powiesz na
wycieczkę do jej gabinetu?
Podczas gdy na jego wargach igrał
złośliwy uśmieszek, ja zaczęłam modlić się o śmierć. Kto wie, może nawet upadek
z drzewa nie byłby taki bolesny?
***
Cześć wszystkim! :) I jak? Prolog przypadł Wam do gustu. UFFF! Jak jest z pierwszym rozdziałem? Komentujcie, chcę poznać Waszą opinię! :)
Bardzo dziękuję za obecność i wsparcie! Jesteście wspaniali!
Pozdrawiam,
Klaudia99
Hejo mój skarbie :*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rozdział już wcześniej, ale dopiero teraz mogę skomentować.
Po pierwsze to chciałam Ci powiedzieć, że wybrałaś jedno z moich ulubionych imion ;D "Catherine" - UWIELBIAM TO IMIĘ :******* I JESZCZE BARDZIEJ KOCHAM CIĘ ZA TO!!
Ona to ma zdolności, ja to bym się połamała, próbując zwiać w ten sposób hehe :)
Rozwaliła mnie rozmowa tych dwóch strażników, oj kochana, to cudowne ;) :
"- Widzisz, Caleb- rzucił łysy strażnik- bycie ochroniarzem to robota marzeń. Pijesz kawę, obżerasz się pączkami. Wszystko to na koszt Akademii. Tylko od czasu do czasu rozejrzysz się po okolicy. Tu nic nigdy się nie dzieje."
Jak to się nie dzieje? Laska chce Wam zwiać z Akademii! ;)
Czy mi się wydaje czy wątek głównej bohaterki w jakiś sposób połączy się z naszym seksownym Danielem? Mam na to szczere nadzieję, bo tym jego tekstem już podbił moje serce ;)
Okay, zepsuł jej kolejną próbę ucieczki, no ale... myślę, że tym razem to całkiem fajny niewypał planu ;D
Próbujesz zwiać z Akademii, którą traktujesz jak więzienie i tu nagle BUMMM wpadasz w ramiona przystojniaka, o którym marzy każda laska w szkole ;)
I to jeszcze z tym seksownym głosem i uśmiechem ;D
Ja się na to piszę! ;D
Genialna akcja! Czyli spisuję Cat na listę tych niegrzecznych dziewczynek :** hehe :D
Kochana, chwalę Cię bo na to zasługujesz, to wszystko jest szczere ;D Jak najbardziej!
Obiecuję być z Tobą w 100 % szczera :) Wiem, że to dla Ciebie ważne, zresztą jak dla każdego autora :)
Piszesz sercem i to widać, odwaliłaś tu już kawał dobrej roboty, czekam na jej następną część :*
akcja jest wciągająca, a postacie naprawdę rewelacyjnie wykreowane ;) Bardzo mi się to podoba ;*
Będę z Tobą i tą historią na zawsze, choćby się paliło, waliło, czy cokolwiek!
Kocham Cię najmocniej na świecie, mała :***
Trzymaj się i oby tak dalej:D
Buziaki, Twoja Vicky :**
Kocham cie, mała! :* No po prostu ubóstwiam! Jesteś genialna, kilka twoich dobrych słów, a ja mam banana na twarzy jak nie wiem! :D Dzieki tobie czuję, że to co robię ma sens. A naprawde miewam chwile zwątpienia. Wiem, wiem. Jestem super, bo robię to, co kocham. Ale jestem osobą bardzo wrażliwą i skrytą. Może i w Internecie nikt mnie nie zna, ale to jest jeszcze gorsze. W końcu odkrywam się przed nieznajomymi. I boję się, co z tego wyniknie.
UsuńAle na szczęście mam takich ludzi, jak ty. Nie ma takich słów, które były by w stanie opisać jak bardzo jestem ci wdzięczna za twoją obecność! <3 Jesteś najlepsza, Vicky! Będę cie kochać nawet wtedy, gdy przestaniesz czytać moje wypociny :)
Cieszę się, ze rozdział się podobał. Bo tak na dobrą sprawę nie czuję się dobrze w opisach. Wolę pisać dialogi ;d No ale kiedyś też trzeba napisać coś więcej, nie? :)
Masz rację. Catherine nie będzie najgrzeczniejszą dziewczynką :) A Daniel... To będzie trochę bardziej skomplikowane :) Na razie niczego nie obiecuję!
Ściskam, skarbie! :*
Rozdział boski, przepraszam że dopiero teraz komentuję ale nie miałam czasu. No więc po pierwsze to boski ale to już mówiłam, po drugie strasznie mnie wciągnęło, Marlene na razie jej nie było a ja już za nią nie przepadam cóż Daniel wydaje się z nią współdziałać ale coś czuję że zmieni poglądy ;) No i muszę jeszcze raz to powiedzieć BOSKI ROZDZIAŁ <33
OdpowiedzUsuńChcę Cię jeszcze zaprosić do mnie, musiałam zmienić adres bloga i wrzuciłam drugi rozdział http://wilk-dziewczyna-i-czarodziej.blogspot.com/ Pozdrawiam Ciepło :)
Boski, boski, boski... Boska to ty jesteś! Dziekuję za wszystko! Jesteś... BOSKA :D
UsuńA u ciebie często bywam, czytam i powoli sie zakochuję :)
A teraz lecę na rozdział trzeci :)
Buziaki :*
Krótko, ale treściami. Pojawiła się główna bohaterka, a jej charakterek już teraz przypadł mi do gustu – buntowniczka o silnej osobowości. Już ją lubię, chociaż więcej powiem dopiero za jakiś czas, kiedy lepiej ją poznam. Na razie widzę, że dziewczyna lubi łamać reguły, co mnie nawet nie dziwi, jeśli wziąć pod uwagę to, jak niewiele miała do powiedzenia, jeśli chodzi o swoją przyszłość.
OdpowiedzUsuńInteresujący pomysł z Akademią, muszę przyznać. Nie jest nowy – sama ciągnęłam podobny wątek na jednym z moich opowiadań, choć był na drugim planie – ale niezmiennie intryguje. Sam pomysł na Nocnych i Dziennych skojarzył mi się trochę z serią „Błękitnokrwiści”, chociaż tam chodziło o coś zgoła innego. Niemniej podoba mi się, choć przyznaję, że pijące zwierzęcą krew wampiry trochę mnie zirytowały. Jasne, sama piszę ff „Zmierzchu”, ale skuliłam się na tym, żeby jak najbadziej odejść od „wegetarianizmu”.
Znowu zachwyciły mnie opisy i dynamizm akcji, ale irytujące wydały mi się dwie kwestie. W zasadzie jedna z nich jest niedopuszczalna… Zmiany w narracji. Raz piszesz w czasie teraźniejszym, a potem przeszłym. Tak się nie robi! ;-; Inna kwestia to zwracanie się do czytelnika, ale to moja osobista niechęć do takiego stylu.
Mimo wszystko podoba mi się – zarówno opisy, jak i sposób rozwiązania akcji. Brawa za końcówkę – teraz jestem ciekawa jej wybawcy i przekleństwa zarazem ;)
Na koniec… Liczebniki w opowiadaniach zapisujemy słownie. No i… Brożka jej brata? Chyba broszka… ^^
Pozdrawiam,
Nessa.
Jestem oczarowana. Bardzo ciekawie prowadzisz akcję, doskonale przekazujesz myśli bohaterki, tworzysz ładne plastyczne zdania. Jest tu wszystko, czego trzeba w narracji 1-os, a w dodatku fabuła interesująca i dynamiczna. Masz bogate słownictwo, a w niektórych momentach nawet bawisz. Dobrze. Teraz tym bardziej nie rozumiem dlaczego tak negatywnie mówiłaś o sobie.
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie połączyć akcji z prologu, do tego, co przeczytałam przed momentem, ale tak to już z prologami jest.
Podoba mi się pomysł na stworzenie akademii dla wampirów Dziennych, a że fantastyka to mój konik, to czuję, że moja przygoda z tym blogiem będzie znacznie dłuższa :)
Być może wampiry trochę mi się przejadły, mnóstwo jest o nich tekstów, ale jeden więcej z pewnością nie zaszkodzi.
Cat jest ciekawie kreującą się postacią, ale zanim wygłoszę jakąś konkretną opinię na jej temat, muszę ją lepiej poznać. To samo tyczy się Daniela.
Mam nadzieję, że nie będzie to oklepany wątek, że najseksowniejsze ciacho w okolicy zakochuje się właśnie w naszej bohaterce, ale sądząc po tym, że ciągle udaremnia jej ucieczki, nie sądzę by miało ich póki co połączyć. Trochę wredny z niego facet. Czemu nie pozwala jej uciec? Mam nadzieję, że dytektorka nie będzie ciskać gromami ;)
Aha, szkoda, że rozdziały nie są dłuższe :(
Idę do dwojeczki :)
Pięknie witam w moich skromnych progach! :) Cieszę się, że zajrzałaś, ale musisz wiedzieć, że też nie jestem osobą, która czyta wszystko tylko po to, by wyżebrać większą ilość Czytelników. Podoba się, to się podoba. Nie- trudno. Więc naprawdę jestem wdzięczna każdemu, kto przychodzi tu z konstrutywną opinią, a nie po to żeby zareklamować swojego bloga.
UsuńTak wiem, że wampiry to dość oklepany motyw. Próbuję jednak nieco odświeżyć ten temat. Z czasem sama ocenisz, czy mi się to udaje ;)
Rozdziały potem stają się dłuższe, taką mam przynajmniej nadzieję ;) Tutaj dopiero zaczynałam przygodę z pisaniem. Nie chciałam przynudzać, ale w konsekwencji zbytnio też nie rozwijałam wątków. Za bardzo się śpieszyłam, zapewne zwrócisz na to uwagę. Staram się teraz to kontrolować ;) Mniej więcej wiem już ile, jak i o czym, żeby to miało ręce i nogi.
Mam nadzieję, że historia przypadnie Ci do gustu ;)
Również pozdrawiam! :)
I właśnie zauważyłam, że mam u Ciebie zaległy rozdział. Bloggerze, maro nieczysta, zgiń. Wpadnę na dniach ;)
Podoba mi się ten rozdział! W ogóle ja uwielbiam narrację pierwszoosobową i jakoś mi jej ostatnio brakowało, więc cieszę się jeszcze bardziej. Tak jak mówiłam wcześniej - piszesz naprawdę fajnie i przyjemnie się to czyta. Świetnie oddajesz myśli i emocje bohaterki, za co należą Ci się gratulacje!
OdpowiedzUsuńRozbawiło mnie to: "Nie robiło mi się jednak mokro na myśl o nim." No takie fajne zdanie, naprawdę :D Czyli można z tego wywnioskować, że nasza główna bohaterka różni się od swoich "koleżanek". Ani się nie ugania za największym ciachem, wcale nie chce siedzieć w tej szkole i nie straszne jej skakanie po drzewach. Fajnie, lubię takie dziewczyny :)
Idę czytać dwójkę, buziaki!
Cześć! Wow! Czytałam z takim zainteresowaniem, że trudno mi było się od tego oderwać. Serio! Plus jest taki, że ta dziewczyna jest taką "uciekinierką". Wspinanie, uciekanie i spryt. I love it!!! <3 Ha ha! Fajne było z tymi pączkami :D Taka robota to zabawa ;') Wyobrażam sobie jak ona tak leci i ten facet ją łapie, heh :* Już widzę jej minę jak znowu zepsuto jej słodki plan ucieczki. Takie dziecko "No nie, znowu" Nie umiem za bardzo pisać komentarzy, może to dlatego, że zawsze jak coś jest fajne to mówię krótko, ale to jest cool i trzeba to bardziej opisać :') Dobra. Będę czytać :D
OdpowiedzUsuńHmm... Polubiłam Cat. Jakoś zrobiła na mnie dobre wrażenie od pierwszych linijek, więc trzymam kciuki, żeby tak zostało. :)
OdpowiedzUsuńW ogóle rozdział bardzo obrazowo opisany. Lekko i szybko się go czytało i jeśli reszta jest tak utrzymana, to będzie super. :D I dotrę do pięćdziesiąt któregoś rozdziału, choć nie powiem, że taka perspektywa z jednej strony przeraża, ale i ekscytuje.
Pozwól, że w tym miejscu skończę, bo muszę się zbierać do domu – nadgodzin robić nie będę, nawet jeśli chodzi o czytanie. :D